czwartek, 22 marca 2012

Rozdział IV.

Gdy się obudziłam była już 12.00 . Leżałam w łóżku i rozmyślałam co wczoraj robiłam . Niestety zbyt dużo wypiłam i nic nie pamiętam . Jedynie co mi zostało w pamięci to " Matis" . pamiętam go z wyglądu jednak nic więcej . Po dłuższym czasie wstałam , postanowiłam nie marnować tego dnia i iść do Uniwersytetu i wypełnić formularz , już niedługo końcu zaczyna się wrzesień. Jednak trochę się bałam , nowe otoczenie , nowi znajomi . Zupełnie jak wczoraj na imprezie. Jak zwykle wypiłam poranną kawę , zjadłam śniadanie , wzięłam długa kąpiel. gdy już byłam gotowa do wyjścia , usłyszałam dzwonek do drzwi . Otworzyłam.
- Bree , jak się masz słyszałam , że wczoraj trochę zabalowałaś ? - powiedziała to z humorem i weszła do domu .
- Nieźle się tu urządziłaś , moja droga. -Rozglądała się po pomieszczeniach a ja stałam i czekałam gdy zapyta mnie z kim wczoraj wróciłam . Po chwili usłyszałam to pytanie
- Z kim wczoraj wracałaś ? Ociekłaś mi z oczu.
- Czyli ty też tam byłaś ? Martwiłam się o ciebie . Nie miałam z tobą kontaktu.
- Oj , przepraszam . Wiesz jak to jest , nowi znajomi - odpowiedziała bardzo szybko
- Nowi znajomi , ale o starych znajomych się nie zapomina . - spojrzałam na nią a ona na mnie . Staliśmy na przeciwko siebie . zdziwiłam się gdy zauważyłam ze ma przeciwsłoneczne okulary , a za oknem pada deszcz .
- Musze iść na Uniwersytet , wypełnić formularz . Idziesz ze mną ?
- Wiesz Bree , przepraszam cię bardzo ale jestem już umówiona . Spotkamy się jakoś za pare dni dam ci znać .- pożegnała się ze mną i wyszła bez słowa . Wzięłam telefon i klucze i także wyszłam.Pogoda była okropna strasznie padało. Zamówiłam taksówkę. Gdy dojechałam do Uniwersytetu , byłam w szoku. Zapłaciłam i wysiadłam schowałam się pod parasolem i podziwiałam ogromny zabytek. Miał 4 wielkie szpiczaste wierze z niebieskim dachem . przypominał mi to Disneyland gdy byłam tam z babcią gdy miałam 5 latek . Drzwi wejściowe były wielkie i drewniane jednak nie skrzypiały. Nie czekając dłużej weszłam do środka . Wewnątrz był także piękny w stylu barokowym połączonym z nowoczesnością .
Podeszłam do rejestracji .
-Dzień dobry mogłabym prosić o formularz zgłoszeniowy ? - spytałam uprzejmie panią
- oczywiście , proszę wypełnić te pola z gwiazdkami . Włożyć do koperty i włożyć do czerwonego pojemnika na korytarzu po prawej stronę. - wzięłam formularz i długopis , usiadłam przy stoliku i zaczęłam wypełniać .
- przepraszam , wiesz może gdzie tu jest sekretariat lub rejestracja ? - zapytał mnie jakiś męski miły głos . Oderwałam się od kartki i spojrzałam na chłopaka . Wyglądał na wysportowanego ,  widać było jego kości policzkowe i niebieskie oczy . Był brunetem. Miał charakterystyczny uśmiech . Uśmiechnęłam sie do niego i wskazałam mu drogę.
- musisz iść prosto i skręcić w lewo i tam będzie rejestracja.
- wielkie dzięki . Też będziesz tu chodzić ?
- tak - odpowiedziałam
- No to fajnie , a na jaki kierunek ?
- Artystyczny z malarstwa , rzeźbiarstwa i architektury wnętrz . - odpowiedziałam z uśmiechem
- No popatrz , to tak jak ja . Zapomniałem się przedstawić Dan . Dan Ymun . - podał mi rękę .
- Bree Osfolde . Mi również miło . - uścisnęłam dłoń . - jeżeli chcesz się jeszcze dzisiaj dostać to musisz się spieszyć bo zaraz zamykają .
- No tak , do zobaczenia 1 września . - zaśmiał się i poszedł do rejestracji . Wypełniłam do końca druk , włożyłam do koperty i wysłałam . Wyszłam ucieszona z Uniwersytetu . Pogoda się zmieniła , świeciło słońce , lecz wiatr był zimny i oschły . Zdziwiła mnie ta pogoda , ponieważ za kilka dni będzie Wrzesień. postanowiłam wrócić do domu na piechotę . włączyłam sobie muzykę , i gnałam niczym wiatr przed siebie. Zatrzymałam się przy cukierni , miałam ochotę na szarlotkę. wstąpiłam tam i kupiłam kilka ciastek i ciasto. Gdy wychodziłam zobaczyłam Filipe .
- Hej , co ty tu porabiasz ? - spytałam po chwili .
- O cześć , własnie wracałem do domu. - odpowiedział spokojnym i miłym głosem.
- Mozę wpadniesz do mnie na herbatę i ciasteczka ? - uniosłam do góry torbę z słodkościami .
- Nie bym nie mógł ci odmówić! - zaśmiał się i odwrócił się w stronę mojego domu . Przez dłuższy czas szliśmy w milczeniu. Po dłużysz czasie milczenie się sączyło .
- I jak ci się tu mieszka ?- Filipe miał głos nie spokojny , jednak ja się tym nie przejełam.
- Bardzo dobrze własnie byłam zapisać się na Uniwersytet .
- To świetnie , a co będziesz studiować ?
- Architekturę z malarstwa , rzeźbiarstwa i architektury wnętrz.
- No to nieźle. Nie wiedziałem ze tym się interesujesz .
- No tak , nikt o tym nie wiedział . z początku nie podobało mi się to . le teraz jakoś to polubiłam . Jeżeli dobrze pójdzie to wynajmie lub kupie jakiś garaż i zrobię tam swoją pracowanie -zachichotałam . Weszliśmy do środka , wyciągnęłam ciastka na talerz i zaparzyłam wodę .
- herbata czy kawa ? - krzyknęłam z kuchni , gdyż Filipe ściągał płaszcz
- Herbatę na kawę już za późno . - odpowiedział szybko idąc w stronę jadalni.Usiadł na krzesło i patrzał w moją stronę . Podałam mu kawę i usiadłam na przeciwko .
-Opowiadaj jak tam u ciebie , znalazłeś już tą jedyna . - spojrzałam mu głęboko w oczy by zobaczyć jak sie ma , lecz z jego oczów nic nie można było wyczytać .
- No cóż , nadal jestem sam . I jak narazie mi z tym dobrze. – Jego słowa z początku mnie za smuciły lecz pózniej zdziwiły . Jest przystoiny , młody . Kazdy z nas porzebuje drugiej połówki . kogoś kogo mógł by kochać. Lecz jednak wiecej o to nie pytałam.- A Tobie Bree jak mija czas ? Co tutaj porabiasz ?- No cóż , chodze po mieście . No np. Wczoraj byłam w barze , poznałam kilku nowych ludzi. Matis i jego paczke . Nawet fajnie było , może kiedyś pójdziesz ze mną ? – spojrzałam na niego pijąc cappucinio.- Filipe na dzwięki imienia spojrzał na mnie z jakimś dziwnym wyrazem twarzy. Tak jakby był przerażony a jednocześnie zaszokowany.- Matis hm... No wiesz z chęcia pójdę ale to może innym razem . Wiesz co herbata była pyszna , ale ja już musze iść . – pożegnał się ze mną wziął kurtke i wyszedł . Zamknęlam za nim drzwi i połozyłam się na kanapie. Jednak po chwili ktoś pukał do drzwi. Myślałam , że Filipe o czyms zapomniał. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam wielki bukiet czerwonych róż , jednak nie widziałam twarzy osoby . Bukiet był tak duży , że zakrywał go całkowicie .-Tak , słucham ?  - odezwałam się po dłuższej chwili . Moje oczy patrzyły w niedowierzeniem .- Cześć, to ja Matis. – odsłonił twarz i wręczył mi kwiaty . Jak zwykle jego twarz i ciało było takie zadbane . Jego wielkie niebieskie oczy i zabójczo piękny uśmiech sprawiły poprawe humoru .- Wejdz , zapraszam . – odpowiedziałam w pośpiechu . Nie chciałam tracić ani sekundy spotkania z moim nowym znajomym . Matis wszedł do środka rozglądajac się .- Dopiero co urządziłam, jeszcze nie dokońca zrobiony.- Pięknie tu masz ! – uśmiechnąl sie i sciągnał kurtkę .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz