środa, 29 lutego 2012

Rozdział III.

Towarzystwo było dość miłe .
Nie zbyt dobrze się czułam w nowym otoczeniu z nowymi ludźmi . Matis Opowiedział mi trochę o sobie .
- chcesz coś do picia ? Oczywiście na mój koszt - uśmiechnął się . Jego uśmiech był bardzo szczery a oczy bardzo tajemnicze . nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.
- tak z chęcią napije się Krwawej Mery . - odpowiedziałam łagodnym tone , lecz trochę z podniesionym głosem
a po chwili dodałam
- A ty jak długo tu jesteś ?
- No cóż , można powiedzieć , ze od urodzenia . Czasem jeździłem do babci na wieś.
- To co tu robisz ?
- Lubie te miasto , mam tu swoją ekipę , najlepszego przyjaciele , ale zwiedziamy miasta . Prawde mówiąc jezdzimy po całym świecie.
- To na pewno , już większość świata zwiedziłeś .
- tak , - odpowiedział z uśmiechem i wziął nasze zamówienie . Kierował się w stronę "jego ekipy". w duchu myślałam sobie czy on chce bym się do nich dołączyła ? Czy to nie jest sen ? Czy on mnie polubił ? No cóż , poszłam za nim , wzięłam swój napój i wypiłam . Po chwili jego kolega podszedł do mnie.
- cześć , pewnie Matis mnie jeszcze Tobie nie przedstawił , to zrobię to sam . Jestem Luise . - wyciągnął przed siebie dłoń .
- Miło mi , Bree . -uścisnęłam jego dłoń.
- Mówiłem Matisowi , że ty będziesz się nadawać - zachichotał. Moja reakcje była dość szybka.
- Jak to "nadawała" ?
- nie no żartowałem , widziałem jak patrzy na ciebie . - Zapalił papierosa . I dodał
- Bree no choć - złapał mnie za rękę i ciągnął do wyjścia. Zdążyłam złapać torebkę . Trochę się bałam . Ledwo co poznałam nowych ludzi , a oni traktują mnie jak kogoś z rodziny. Wyszliśmy na zewnątrz . Było doc ciemno , wiał lekki wiatr . ciężko było coś zobaczyć , staliśmy pomiędzy dwoma blokami . nie tylko my tam byliśmy , widziałam ludzi którzy nie mieli dystansu do swojego ciała . to były prostytutki puszczające sie za śmietnikiem . moją uwagę przykuł czarny samochód , był to mustang . podeszłam to niego i palcami przejechałam po jego masce . podszedł do mnie Matis.
- podoba ci się ?
- no , oczywiście jest przepiękny .
- Może chcesz się przejechać - spojrzał się na mnie miłym spojrzeniem .
- Nie mów  , że te cudeńko jest twoje ?? - odpowiedziałam z niedowierzaniem.
- tak on jest mój , wsiadaj . - i tak zrobiłam , wsiadłam i wczułam się  w ten samochód , poczułam jego zapach , zapach silnika . Mustang ruszył . Przez szybę zauważyłam jak Paczka Matisa , wciągają białe . Wyjechaliśmy. siedzieliśmy w ciszy jadąc niezatłoczoną ulicą . po dłuższej chwili nie wytrzymała i zapytałam się go :
-Co robił Luise z innymi . ?
- Wciągali białe. - powiedział bezinteresownie. W jego słowa zabrzmiały tak jakby miał do tego obrzydzenie.
- A ty tego nie robisz ?
- Nie , to nie dla mnie - zachichotał .
- Rozumiem . - Jeździliśmy tak ponad 3 godziny , tak bez celu . Wreszcie zapytał się :
- odwieść cię do domu Bree ? - zdziwiło mnie to  , że pamięta moje imie choć tak dużo wypił trunku .
- Z miłą chęcią , raczej nie dam rady sama iść na nogach - zaśmiałam się przy tym  , on także. Nawet nie wiedziałam , że jesteśmy tak blisko domu . 5 minut później podjechał na parking , wysiadł z auta i otworzył mi drzwi , wysiadłam . Zaprowadził mnie pod same drzwi , wszedł i położył mnie do łózka . musiał być pewny ze tam w trafie . Wszedł . A ja , zasnełam odrazu .
-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz